á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Nick i Norah. Playlista dla dwojga to dziejąca się w ciągu jednej nocy historia tytułowych bohaterów - Nicka i Norah. Nicka, który muzyką próbuje uleczyć złamane serce po byłej dziewczynie i Norah, (...) która również przeżyła zawód miłosny. Oprócz złamanych serc łączy ich gust muzyczny i chęć odnalezienia prawdziwej miłości.
Po jednym z koncertów, Nick spotyka swoją byłą dziewczynę. Chłopak nie chce, żeby Tris go żałowała, więc prosi pierwszą napotkaną koncertowiczkę o udawanie jego dziewczyny przez pięć minut. Tą szczęściarą zostaje Norah, która po długiej bitwie z myślami, zgadza się na jego propozycję, wyczuwając ciekawą przygodę. I tak właśnie zmienia się życie obojga. Niesamowite, prawda?
"Wiem, że to dziwne pytanie, ale czy miałabyś coś przeciwko udawaniu mojej dziewczyny przez następnych pięć minut?" Po tę książkę sięgnęłam tylko dlatego, że słyszałam dużo skrajnych opinii na jej temat. A skrajne opinie zawsze mnie przyciągają, bo zawsze mam nadzieję być w tej części osób, którym się ona podoba. Tę historię też możecie pokochać lub znienawidzić. Chociaż, ja nie wiem, co tutaj kochać.
Wiecie co? Spodziewałam się po tej książce znacznie więcej. Liczyłam na odprężającą historię miłosną, z którą spędzę miło czas. Chciałam czegoś, dzięki czemu mogłabym się uśmiechnąć i zapomnieć o otaczającym mnie świecie. I faktycznie, śmiałam się - z beznadziejności tej opowieści.
Ta książka naprawdę jest tak banalna i głupiutka, że aż brak mi słów. I mówię to ja, dziewczyna, która lubi banalne i głupiutkie książki. Jednak Nick i Norah. Playlista dla dwojga zdecydowanie nie wpasowała się w mój gust. Obok płaskich bohaterów oraz idiotycznych i nic nie wnoszących w fabułę dialogów występuje beznadziejna i zupełnie nierealna historia, o której chcę jak najszybciej zapomnieć.
Cała historia rozpisana jest na dwa głosy - oczywiście opowiadają sami zainteresowani, czyli Nick i Norah. Chyba przeczytałam już za dużo napisanych w ten sposób książek, bo tutaj zwyczajnie się nudziłam. Zwłaszcza wtedy, kiedy jedna i ta sama sytuacja powtarzała się dwa razy tylko po to, żebyśmy poznali emocje drugiego bohatera. Po co mi to, ja się pytam? Gdyby to chociaż cokolwiek wnosiło w akcję, zrozumiałabym, ale to było zupełnie niepotrzebne. Cały czas nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie skończę tę pozycję. A kiedy wreszcie ją skończyłam, towarzyszyło mi niezadowolenie, że zmarnowałam na tak beznadziejną książkę swój cenny czas.
Kolejną rzeczą, przez którą ta książka niemiłosiernie mi się dłużyła są zupełnie niepotrzebne wtrącenia bohaterów, których jest zdecydowanie ZA DUŻO. Gdyby wywalić połowę z nich, ta książka byłaby o co najmniej połowę cieńsza. A to oznaczałoby mniej nudy. Bo w tej książce naprawdę NIC się nie dzieje! Chyba pierwszy raz przeczytałam tak dziwną i nieciekawą powieść, którą będę wspominać ze znużeniem.
Bohaterowie tej książki bardzo mnie irytowali. W szczególności denerwujące było ich niezdecydowanie i naiwność. Złapać ją za rękę, czy uzna mnie za zbyt nachalnego? I z drugiej strony to samo wahanie. Serio?! Momentami strasznie mnie bawili. Ja rozumiem, że w głównych bohaterach tej powieści nieustannie buzował natłok myśli i emocji, no ale błagam. Ile razy można tak źle odczytać intencje tej drugiej osoby? Ile razy można nie zauważyć czegoś tak istotnego? To aż zabawne. Gdybym bardzo się uparła, mogłabym powiedzieć, że momentami ich wątpliwości były naprawdę podobne do prawdziwych nastolatków, ale musiałabym wybrać chyba najdziwniejsze egzemplarze.
Zakończenie też mnie zawiodło. Często jest tak, że jeśli książka jest nieszczególnie dobra, to zakończenie wszystko wynagradza. Jednak nie tym razem. Tutaj wszystkiego się domyśliłam i miałam nawet wrażenie, że ta książka została napisana tylko po to, żeby była. Nic głębszego się z niej nie wyciągnie. Młodszych czytelników ostrzegam, że jest jedna gorąca scena, którą polecam ominąć, tak jak ja to zrobiłam xD Naprawdę chciałabym napisać coś dobrego o tej książce. Cokolwiek. Chociażby po to, żebyście nie uznali mnie za marudę. Bo przecież w każdej książce musi być choć jeden plus. Dlatego myślę, że całkiem ciekawym zabiegiem było wplatanie w myśli bohaterów tytułów piosenek i innych muzycznych rzeczy. Dzięki temu czytaniu towarzyszył dość intrygujący klimat - taki ciężki, niczym brzmienie perkusji. Z całą pewnością bardzo docenią go miłośnicy rockowej muzyki - ja do nich niestety nie należę.
Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale kiedy teraz patrzę na tę, pluję sobie w brodę, że nie uciekłam, gdzie pieprz rośnie, tylko skusiłam się ją przeczytać. Chociaż w sumie, okładka tej książki jest dużo ciekawsza niż jej wnętrze. Tutaj przynajmniej są wypukłe elementy i kontrastujące kolory, które wcale nie są aż takie złe.
Na pewno nie jest to książka, która pozostanie w moim sercu na długo. Nie jest to nic ambitnego ani odkrywczego. Nie wiem, czy Wam ją polecać, czy odradzać, choć bardziej skłonna byłabym ku tej drugiej opcji. Bardzo zawiodła mnie ta książka. Dlatego, jeśli jesteście ciekawi, czy ta książka Wam się spodoba, to nikt nie stoi Wam na drodze, sprawdźcie to. A po lekturze koniecznie dajcie znać, czy podzielacie moją opinię czy uważacie, że przesadzam, że tak źle o niej piszę. Naprawdę, jestem tego niezmiernie ciekawa.