Przyszła pora na coś do czytania i tym właśnie trafem dostała mi się w ręce powieść określona mianem „Piekielny erotyk” pod tytułem „Piekło Gabriela” autora, a może autorki, (bo niestety tego nie wiadomo podobno) Sylvain Reynard. Osobiście nie nazwałabym jej piekielnym erotykiem, ale fantastycznym piekielnym romansem. Najpierw nie miałam czasu do niej zajrzeć, a potem nie miałam czasu się oderwać! Prawie 700 stronową książkę „połknęłam” w jeden dzień.
(...)
Niestety, jeśli się „napalicie” na piekielny erotyk to muszę was rozczarować, gdyż jedyna scena erotyczna jest dość późno… Książka opowiada historie miłości młodej studentki Julii i jej wykładowcy profesora Gabriela, który jest specjalistą w twórczości Dantego na uniwersytecie w Toronto. Miłość tych dwojga młodych ludzi zaczęła się jednak sporo lat wstecz w domu przyjaciółki Julii. Niestety przez pewne okoliczności to tajemnicze spotkanie odeszło w niepamięć. Jednak jest jeszcze jeden problem, który stoi na drodze do ich szczęścia… „Piekło Gabriela” ma jeden ogromny plus, a dokładniej mówiąc spokojny i narastający wzrost pożądania i uczuć. Nie dzieje się tak jak ostatnio w wielu książkach gdzie w momencie bohaterowie się w sobie zakochują i natychmiast rozpala ich gorące uczucie, a następnie zwyciężają wszelkie przeciwności losu, bez żadnych przeszkód dla „prawdziwej miłości”.
Kolejnym plusem książki są po prostu jej bohaterowie. Barwne, szalone, cudowne postacie. Pokazują się nam z każdej strony – i tej dobre, i tej złej. W zasadzie profesora Emersona poznajemy, jako zgryźliwego, aroganckiego, okrutnego, trzydziesto-paro latka, aczkolwiek czytając powieść coraz dalej ukazują nam się jeszcze inne oblicza Gabriela.
Język tej pozycji jest stosunkowo prosty i przyjemny. Książka pozwala się nam również czegoś dowiedzieć o twórczość Dantego. Poprzetykana jest wspaniałą muzyką i cudownymi wierszami oraz fragmentami pieśni z „Boskiej komedii”. Oczywiście wszystko to zachęca do cudownej lektury, która jest praktycznie pomijana (niestety) w Polskiej edukacji nie licząc maleńkich jej fragmentów.
Jedynym minusem jest według mnie to, że można się na początku zgubić czyje uczucia są akurat poruszane. Fantastyczne jest jednak to, że autor/autorka nie skupił/a się na jednej postaci, a na obu. Dzięki temu możemy zrozumieć i Gabriela i Julie. Nie jest to takie niezrozumiałe dla nas wtedy, jak i również nie ma tego niedosytu w postaci nie wiedzy, jaki jest w środku drugi bohater.
Podsumowując książka jest warta przeczytania, trudno się od niej oderwać i dowiemy się czegoś nowego, co może nas zainteresować albo zainspirować do zmiany czy dowiedzenia się czegoś więcej. Z wielką ochotą sięgnę po następną część.
Założę się, że po jakikolwiek romans sięgnęła każda kobieta przynajmniej jeden raz. Jedne pokochały ten gatunek, a inne wręcz znienawidziły. Niektóre z nas marzą o chwili zapomnienia lub przeżyciu czegoś wyjątkowego. Jak to jest z tym "Piekłem Gabriela"? Otóż na tylnej okładce spotkamy mylący czytelnika opis książki. To nie żaden diabelski erotyk tylko (nie)zwykły romans.
Właściwie nie wiem czemu sięgnęłam po tę książkę.
(...)
Szukałam jakiegoś ciekawego romansu, przeszukiwałam różne strony w poszukiwaniu tego idealnego. Czy znalazłam? Poniekąd, ponieważ "Piekło Gabriela" jest jednym z najlepszych romansów jakie miałam okazję czytać. Nie zawiodłam się sięgając właśnie po nią.
Nawiązując do pierwszego akapitu, a raczej do jego zakończenia... czemu nie można nazwać tej książki erotykiem? Bo erotyzmu jest tam minimalna ilość, znikoma wręcz. W książce znajdziemy tylko jedną scenę erotyczną i to w dodatku tak subtelną, że czyta się ją z przyjemnością, a nie z odrazą. Porównywanie książki do Grey'a albo Crossa, to zupełna obraza dla tak fantastycznej powieści. Zapewniam Was, że z tymi dwoma wymienionymi wcześniej książkami "Piekło Gabriela" nie ma nic wspólnego. No prawie, ale o tym później. To przykład tego, jak opis na okładce potrafi być mylący.
To tak słowem wstępu, ale może przejdę w końcu do samej historii. Pewnie spotkaliście się z romansem wykładowcy i studentki, prawda? Tutaj też to zobaczycie. Jednak książka jest o tyle ciekawa, że w cały romans zostaje wplątany nie kto inny jak Dante. Tak, ten sam który napisał Boską Komedię. Jest rok 2009, uniwersytet w Toronto. Na wydziale italianistyki wykłada Gabriel Emerson, ucieleśnienie kobiecych marzeń, stanowczy, władczy, diaboliczny, nieobliczalny i bardzo kapryśny mężczyzna. Na jego zajęcia zapisuje się skromna i nieśmiała Julia Mitchell. Według bohatera jest ona ucieleśnieniem wszystkich cnót. Rodzi się pomiędzy nimi więź, Gabriel jest zafascynowany młodziutką Julią, ale jednocześnie irytuje go fakt, że jest ona tak nieskazitelna. Tak naprawdę bohaterowie spotkali się pierwszy raz o wiele, wiele wcześniej. Kilka lat wcześniej Gabriel zwrócił się do Julii Beatrycze i od tamtej pory nie mógł wyrzucić jej z głowy. Bohater balansuje na krawędzi dobra i zła, zagląda w głąb swojej duszy, w której on sam widzi wyłącznie mrok. Dociera do swojego własnego inferno, jest niczym upadły anioł, który zstąpił z piekieł na ziemię, aby odpokutować. Boi się, że jego dusza nie dostąpi zbawienia, bo jest zbyt mroczna i nieokiełznana.
Wiele romansów opiera się również na erotyzmie, chociaż erotykami ich nie nazywamy. Tutaj widać potrzebę zrozumienia i bliskości, wykaraskania się z mroku i krętego labiryntu, w którym utknął bohater. To niezwykła opowieść o powolnym wydostawaniu się z otchłani piekła. Nie ma powielonych schematów. Każdy wątek w tej historii to zupełnie coś innego i wyjątkowego. Historię czyta się z lekkością, skłania ona do refleksji nad własnym "ja".
Książka ma u mnie duży plus za wplecenie do historii Dantego. Widać, że autor wiedział o czym pisze. "Boska komedia" stanowi ciekawe tło dla całej opowieści. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie napisała o kilku mankamentach w historii. Całość czyta się przyjemnie, jednak w niektórych sytuacjach irytuje postawa głównej bohaterki - Julii. Jest to mały minus tej powieści, ale po zagłębieniu się w czeluście tej opowieści, mogę wybaczyć autorowi takie wykreowanie postaci. Nienawidzę Sylvain Reynard za napisanie tak fantastycznej książki, która całkowicie skradła moje serce, tak że długo po jej przeczytaniu nie mogłam wyleczyć się z książkowego kaca.
Dotarliście kiedyś do czeluści piekieł? Do swojego inferno? Znaleźliście się na samym skraju? Zgubiliście się w krętym, pełnym szaleństw rollercoasterze życia? Gabriel się w nim znalazł. I pragnie odkupienia. "Piekło Gabriela" mogę z czystym sercem polecić każdemu. I fanom romansów, fanom Dantego, po prostu wszystkim. Ja jeszcze pewnie nie raz sięgnę po tę książkę i zawsze będę czytała ją z przyjemnością.
Kolejnym plusem książki są po prostu jej bohaterowie. Barwne, szalone, cudowne postacie. Pokazują się nam z każdej strony – i tej dobre, i tej złej. W zasadzie profesora Emersona poznajemy, jako zgryźliwego, aroganckiego, okrutnego, trzydziesto-paro latka, aczkolwiek czytając powieść coraz dalej ukazują nam się jeszcze inne oblicza Gabriela.
Język tej pozycji jest stosunkowo prosty i przyjemny. Książka pozwala się nam również czegoś dowiedzieć o twórczość Dantego. Poprzetykana jest wspaniałą muzyką i cudownymi wierszami oraz fragmentami pieśni z „Boskiej komedii”. Oczywiście wszystko to zachęca do cudownej lektury, która jest praktycznie pomijana (niestety) w Polskiej edukacji nie licząc maleńkich jej fragmentów.
Jedynym minusem jest według mnie to, że można się na początku zgubić czyje uczucia są akurat poruszane. Fantastyczne jest jednak to, że autor/autorka nie skupił/a się na jednej postaci, a na obu. Dzięki temu możemy zrozumieć i Gabriela i Julie. Nie jest to takie niezrozumiałe dla nas wtedy, jak i również nie ma tego niedosytu w postaci nie wiedzy, jaki jest w środku drugi bohater.
Podsumowując książka jest warta przeczytania, trudno się od niej oderwać i dowiemy się czegoś nowego, co może nas zainteresować albo zainspirować do zmiany czy dowiedzenia się czegoś więcej. Z wielką ochotą sięgnę po następną część.
Właściwie nie wiem czemu sięgnęłam po tę książkę. (...) Szukałam jakiegoś ciekawego romansu, przeszukiwałam różne strony w poszukiwaniu tego idealnego. Czy znalazłam? Poniekąd, ponieważ "Piekło Gabriela" jest jednym z najlepszych romansów jakie miałam okazję czytać. Nie zawiodłam się sięgając właśnie po nią.
Nawiązując do pierwszego akapitu, a raczej do jego zakończenia... czemu nie można nazwać tej książki erotykiem? Bo erotyzmu jest tam minimalna ilość, znikoma wręcz. W książce znajdziemy tylko jedną scenę erotyczną i to w dodatku tak subtelną, że czyta się ją z przyjemnością, a nie z odrazą. Porównywanie książki do Grey'a albo Crossa, to zupełna obraza dla tak fantastycznej powieści. Zapewniam Was, że z tymi dwoma wymienionymi wcześniej książkami "Piekło Gabriela" nie ma nic wspólnego. No prawie, ale o tym później. To przykład tego, jak opis na okładce potrafi być mylący.
To tak słowem wstępu, ale może przejdę w końcu do samej historii. Pewnie spotkaliście się z romansem wykładowcy i studentki, prawda? Tutaj też to zobaczycie. Jednak książka jest o tyle ciekawa, że w cały romans zostaje wplątany nie kto inny jak Dante. Tak, ten sam który napisał Boską Komedię. Jest rok 2009, uniwersytet w Toronto. Na wydziale italianistyki wykłada Gabriel Emerson, ucieleśnienie kobiecych marzeń, stanowczy, władczy, diaboliczny, nieobliczalny i bardzo kapryśny mężczyzna. Na jego zajęcia zapisuje się skromna i nieśmiała Julia Mitchell. Według bohatera jest ona ucieleśnieniem wszystkich cnót. Rodzi się pomiędzy nimi więź, Gabriel jest zafascynowany młodziutką Julią, ale jednocześnie irytuje go fakt, że jest ona tak nieskazitelna. Tak naprawdę bohaterowie spotkali się pierwszy raz o wiele, wiele wcześniej. Kilka lat wcześniej Gabriel zwrócił się do Julii Beatrycze i od tamtej pory nie mógł wyrzucić jej z głowy. Bohater balansuje na krawędzi dobra i zła, zagląda w głąb swojej duszy, w której on sam widzi wyłącznie mrok. Dociera do swojego własnego inferno, jest niczym upadły anioł, który zstąpił z piekieł na ziemię, aby odpokutować. Boi się, że jego dusza nie dostąpi zbawienia, bo jest zbyt mroczna i nieokiełznana.
Wiele romansów opiera się również na erotyzmie, chociaż erotykami ich nie nazywamy. Tutaj widać potrzebę zrozumienia i bliskości, wykaraskania się z mroku i krętego labiryntu, w którym utknął bohater. To niezwykła opowieść o powolnym wydostawaniu się z otchłani piekła. Nie ma powielonych schematów. Każdy wątek w tej historii to zupełnie coś innego i wyjątkowego. Historię czyta się z lekkością, skłania ona do refleksji nad własnym "ja".
Książka ma u mnie duży plus za wplecenie do historii Dantego. Widać, że autor wiedział o czym pisze. "Boska komedia" stanowi ciekawe tło dla całej opowieści. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie napisała o kilku mankamentach w historii. Całość czyta się przyjemnie, jednak w niektórych sytuacjach irytuje postawa głównej bohaterki - Julii. Jest to mały minus tej powieści, ale po zagłębieniu się w czeluście tej opowieści, mogę wybaczyć autorowi takie wykreowanie postaci. Nienawidzę Sylvain Reynard za napisanie tak fantastycznej książki, która całkowicie skradła moje serce, tak że długo po jej przeczytaniu nie mogłam wyleczyć się z książkowego kaca.
Dotarliście kiedyś do czeluści piekieł? Do swojego inferno? Znaleźliście się na samym skraju? Zgubiliście się w krętym, pełnym szaleństw rollercoasterze życia? Gabriel się w nim znalazł. I pragnie odkupienia. "Piekło Gabriela" mogę z czystym sercem polecić każdemu. I fanom romansów, fanom Dantego, po prostu wszystkim. Ja jeszcze pewnie nie raz sięgnę po tę książkę i zawsze będę czytała ją z przyjemnością.
Po I tomie zaraz bierze się następny.